Dzieci inaczej przeżywają wojnę.
Zwłaszcza jeśli są same. Oddzielone od rodzin, wywiezione do obozu, poddane eksperymentom.
A nawet jeśli bliscy pozostali przy nich, pod ich opieką dzieci tak samo głodowały, chorowały i umierały. Uciekały na piechotę przez setki kilometrów. Były siłą wcielane do niemieckiej szkoły i odzierane z polskości.
Hania straciła nogę i obarczona kalectwem musiała walczyć o przeżycie w Auschwitz, gdzie ten, kto nie pracował, trafiał do krematorium.
Maszę polska niania ochrzciła Marysią i po śmierci rodziców wychowała jak swoje dziecko mimo grożącej jej za to śmierci.
Jurek przeżył piekło na ziemi w obozie utworzonym specjalnie dla dzieci. Nikt go tam nie chronił – jedynymi dorosłymi w okolicy byli jego oprawcy.
Stefcia urodziła się w obozowym baraku.
Po latach dają świadectwo prawdzie. W ich wspomnieniach splatają się dobro i zło czasów wojennej zawieruchy – planowana zagłada narodu polskiego, okupiona męczeństwem tysięcy małych Polaków, oraz odwaga i przyzwoitość ludzi ryzykujących wszystko, żeby nieść pomoc. O nich, aniołach spotkanych na swojej drodze, dzieci wojny też nam przypominają. Nie chcą, by pamięć o nich zaginęła, bo jak mówi jedna z bohaterek: „Prawdy nie można zakłamywać”.
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.